W poprzedniej części cyklu o postawie podczas śpiewu skupiłem się na postawie ciała.
To nie przypadek, że o ustach, języku, żuchwie i krtani chcę napisać osobno. Te cztery elementy są kluczowe dla działania naszego głosu i nie mogą być traktowane oddzielnie.
Rozluźnione usta
„Wielu śpiewaków staje na scenie, zanim jeszcze dowiedzą się, jak poprawnie otwierać usta.”
Giovanni Battista Lamperti
Słowa tego wielkiego nauczyciela śpiewu, jakim był Lamperti, są jeszcze bardziej aktualne dzisiaj. Jeżeli popatrzymy na obecnych wokalistów, to zobaczymy cały przekrój różnych sposobów otwierania ust. Nieco przykry jest fakt, że ciężko jest obecnie trafić na takich, którzy robią to w prawidłowy sposób. Trzeba by raczej odnieść się do archiwalnych filmów z nagraniami wokalistów z poprzednich pokoleń, by odnaleźć dobre przykłady.
Najważniejsza rzecz, jakiej brakuje dzisiejszym wokalistom to postawa, którą możemy nazwać „całkowicie zrelaksowaną”. Jeżeli usta podczas otwierania będą w pełni rozluźnione, naturalnie otworzą się w dół. Jednak nie możemy tutaj myśleć o celowym otwieraniu ich do dołu, gdyż spowoduje to napięcie języka, podniebienia i żuchwy, co uczyni głos zbyt siłowym. Lepiej jest myśleć o otwieraniu ust „w górę”, dzięki czemu czaszka nie będzie ciążyć na naszej żuchwie, która pozostanie rozluźniona. Głos wtedy będzie spokojny, a sama twarz z łatwością przyjmie miły wyraz.
Żuchwa w dół i do tyłu
Podczas ćwiczeń naszej postawy możemy zauważyć, iż żuchwa przemieszcza się po łuku w dół i do tyłu. Ta cofnięta i opuszczona pozycja żuchwy jest naturalnym stanem, w którym mamy otwarte gardło. A otwarte gardło z kolei jest niezbędne nam do pięknego, zdrowego śpiewania. Aby w pełni otworzyć gardło wystarczy nam, gdy cofniemy i opuścimy żuchwę, a policzki delikatnie uniesiemy do góry (bardzo często mówię swoim uczniom, by po prostu się uśmiechnęli). Nawiązując do tego, co pisałem wcześniej o ustach – dużo łatwiej będzie nam opuścić prawidłowo żuchwę, gdy będziemy myśleć o otwarciu ust w górę. To wszystko jest systemem naczyń połączonych. A kolejnym elementem tego systemu jest krtań, która również ustawia się w prawidłowej pozycji, gdy odpowiednio ustawimy żuchwę. Gdybyśmy wysuwali swą brodę do przodu, krtań uniosłaby się, a głos stałby się ściśnięty i męczący w odbiorze.
Język jak siodło
Jeżeli chodzi o język, to panuje dość powszechne przekonanie (również w podręcznikach), że powinien on być ułożony jak najbardziej płasko. W rzeczywistości taka pozycja jest bardzo nienaturalna, blokując w ten sposób otwarcie gardła i zwiększając ciśnienie na strunach głosowych. Również przy takiej postawie języka wysuwa się do przodu żuchwa, powodując napięcie mięśni wokół szczęki i niszcząc całą naszą dotychczasową pracę.
Dużo lepszym rozwiązaniem będzie ułożenie języka w łuk, a możemy to zrobić na dwa sposoby. Pierwszy, który osobiście preferuję, to oparcie delikatnie końcówki języka o tył dolnych zębów. Dzięki tej pozycji wzmacnia się środkowa część języka, powstaje coś w rodzaju siodła, co powstrzymuje język przed cofaniem się do gardła i ułatwia w dalszym etapie utrzymanie stabilnej fonacji. Drugi sposób to utrzymywanie podczas swobodnego oddychania języka w pozycji, jakbyśmy wymawiali literę „L”. To ćwiczenie uczy nas, gdzie jest wyjściowa pozycja dla języka i w miarę upływu czasu sprawia, że jest to dla nas naturalne ułożenie języka. Powodem dla którego taka postawa języka jest preferowana jest to, że całkowicie ściągamy jego ciężar z gardła pozwalając na jego pełne otwarcie.
Czy niska pozycja krtani w śpiewie jest dobra?
Warto jeszcze poruszyć przy okazji kwestię „obniżonej krtani”. Technika ta obejmuje nie tylko obniżenie samej krtani, ale też języka. Są w niej aktywowane te same mięśnie, które odpowiadają za ziewanie, krtań jest maksymalnie obniżona, a wokalista stara się ten stan utrzymać. Wiele osób uważa, że właśnie to jest właściwy stan otwartego gardła. Obniżona krtań sprawia, że struny głosowe stają się grubsze, a głos wtedy może być dużo mocniejszy. Problem w tym, że ciężko jest utrzymać balans, gdy znajdujemy się w pozycji ekstremalnej. Utrzymanie się w takiej pozycji powoduje większy wysiłek mięśni, co doprowadzi nas niechybnie do ich zmęczenia. Innym problemem jest sama grubość strun głosowych. Obecnie raczej nauczyciele śpiewu skłaniają się ku praktyce wzbudzania brzegowych drgań strun głosowych, co wymaga by były one jak najcieńsze, a jest praktycznie niemożliwe, gdy są grube. Znacznie lepiej jest skupić się na naturalnym położeniu, które nota bene i tak jest dość niskie, poprzez rozciąganie i rozluźnianie mięśni służących do przełykania, by nie przeszkadzały w śpiewaniu.
Podsumowanie
Mam nadzieję, że w tym artykule znalazłeś parę pomocnych informacji. Podsumowując, rozluźnij się i zwróć uwagę na naturalne położenie swoich narządów. Nie bój się ćwiczyć i eksperymentować z głosem, by dotrzeć do swojej idealnej postawy dla poprawnego brzmienia. W następnym artykule z tej serii napiszę co nieco o twarzy i tym, jak powinna wyglądać podczas śpiewu.