Pewien wybitny kapłan ubolewał pewnego razu, że ludzie w jego parafii narzekają na niski poziom muzyki kościelnej, podczas gdy cały budynek kościoła popadał w ruinę. Jego punkt widzenia mógł się wydawać ważny, ale tylko z powodu jego nowoczesnych utylitarnych i pozytywistycznych uprzedzeń. Muzyka sakralna jest zdecydowanie ściślej związana z istotą wiary, niż kapłan był tego świadomy lub chciał przyznać. Omówię dzisiaj trzy najważniejsze źródła muzyki sakralnej, które są scalają ją z liturgią i wiarą oraz przedstawię trzy rzeczy, które można zrobić, by promować dobrą muzykę sakralną.
Tworzenie
Muzyka bierze udział w akcie stworzenia. Z jednej strony Bóg na początku stworzył wszystko ex nihilo, z niczego. Artysta, z drugiej strony, tworzy swoje prace używając materiałów już stworzonych przez Boga. Widzimy więc, dlaczego Dante nazywał sztukę „wnuczką Boga”. Muzyk w szczególności używa praw fizycznych związanych z dźwiękiem, a śpiewak w wyjątkowy sposób w porównaniu z innymi muzykami używa oddechu – oddechu, który dał mu Bóg. Przywołajmy tu na przykład werset z graduału Beata gens:
„Słowem Pańskim niebiosa wzniesione i tchnieniem ust Jego wszystkich gwiazd zastępy.”
Proces artystycznego tworzenia możemy podsumować słowami: Bóg dociera do nas, by dać nam narzędzia, których potrzebujemy – do natchnionego tworzenia. My w zamian przyjmujemy te narzędzia w stanie surowym i w procesie tworzenia uświęconej sztuki stajemy się bliżsi Bogu przyjmując jego Ducha. To tworzy więź, jakkolwiek niekompletną, z Niebem.
Historia zbawienia
Muzyka sakralna jest związana z historią zbawienia. Aby zobaczyć to we właściwym kontekście, musimy spojrzeć na naturę Mszy Świętej. Modlitwy ofiarowania w tradycyjnym rycie mówią nam, że Msza Święta jest ofiarowana za pamięć Męczeństwa, Śmierci, Zmartwychwstania oraz Wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa. Greckie określenie na słowo „pamiętać” to anamnesis, co właściwie oznacza „sprawić by coś się zdarzyło ponownie”. Dlatego Msza jest reprezentacją tajemnicy paschalnej, w której wszystko staje się ponownie na naszych oczach. Ta tajemnica paschalna staje w centrum historii zbawienia, będąc zarazem jej zwieńczeniem. Wszystko, co stało się przed wydarzeniami na Kalwarii zapowiada ją, a wszystko co stało się potem zależy od tego.
Można powiedzieć, że Msza Święta jest ponownym przeżyciem, anamnesis, i przepowiedzeniem całej historii zbawienia – przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Co działo się podczas tych wszystkich wydarzeń w tej historii? Śpiew. Miriam śpiewała na brzegu Morza Czerwonego po opuszczeniu Egiptu. Król Dawid śpiewał psalmy w świątyni. Była też pieśń Anny, która stała się zaczynem do Magnificat zaśpiewanego przez Marię w czasie Nawiedzenia. Aniołowie śpiewali, gdy rodził się Jezus, a Apokalipsa opisuje śpiewy podczas wydarzeń w Niebie. Chrystus i jego Apostołowie śpiewali hymn podczas Ostatniej Wieczerzy i wreszcie, choć do nietypowe spostrzeżenie, Jezus umierając na krzyżu, choć nie mógł śpiewać, „płakał” słowami Psalmu 22:
„Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”
Jeżeli muzyka ma tyle wspólnego z historią zbawienia, to dlaczego nie powinna być na równi związana z Mszą Świętą?
Artyzm
Nawet jeżeli muzyka jest ściśle związana z liturgią, to czy musi być tylko dla „elit” czy „na pokaz”, jakby niektórzy to określili? Czy wzniosłe dźwięki Ciebie Boga wysławiamy czy Boże coś Polskę nie są zbyt burżuazyjne? I po co mamy śpiewać długie graduały? Nie wystarczy szybko prześpiewać kilka wersetów psalmu?
Odpowiedzi w tym miejscu daje nam psalm 47, werset 7. Ten werset jest w przekładach raczej tłumaczony dosłownie, tak jak np. w Biblii Tysiąclecia:
„Śpiewajcie naszemu Bogu, śpiewajcie;
śpiewajcie Królowi naszemu, śpiewajcie!”
Oryginalny tekst jednak sugeruje lepsze tłumaczenie, właściwsze w opinii włoskich biskupów, a które mówi o śpiewaniu con arte – artystycznym. Inne przekłady z kolei mówią o śpiewaniu „artystycznej pieśni” Bogu, albo o śpiewaniu „umiejętnie”. To na wyraźnie daje do zrozumienia, że nie wystarczy, by muzyka zwyczajnie istniała, ale również że musi być tworzona dobrze. Właściwie, to wspaniale, idealnie. Praktyka zatrudniania profesjonalnych wykonawców sięga wstecz do czasów świątyni w Jerozolimie.
Istotą trzeciego punktu jest to, że musimy śpiewać Bogu artystycznie, i że musimy odważnie dążyć do tworzenia pełnej artyzmu muzyki kościelnej.
Muzyka sakralna w praktyce
Teraz, gdy ustaliliśmy jak ważna jest muzyka sakralna, pozostało nam jedno palące pytanie: co powinniśmy z tą wiedzą zrobić? Chciałbym zasugerować w tym miejscu trzy rzeczy, które każdy powinien rozważyć w miarę swoich zdolności i możliwości.
- Zachęcać młodych do uczenia się muzyki. By zostać prawdziwym muzykiem potrzebne są lata praktyki, dlatego tak ważny jest wczesny start. Przyszłość muzyki w kościele zależy od tego, czy staną się muzykami z prawdziwego zdarzenia. Dlatego ten punkt jest bardzo istotny.
- Wspieraj modlitwą, ale również gdy możesz finansowo parafialne zespoły, chóry i schole. Nie czekaj, aż ktoś cię o to poprosi. Jeżeli leży to w twoich możliwościach, zwyczajnie zapytaj prowadzącego grupę, czego potrzebuje. Zapewniam cię, że ma naprawdę dużą listę potrzeb. Być może jedyną drogą do wysłuchania pięknych pieśni w parafii jest opłacanie śpiewaków, którzy mogli by ubogacić liturgię. Nawet jakby to miało przydarzyć się tylko raz.
- W końcu należy rozważyć, czy nie przyłączyć się do parafialnego chóru czy scholi. Ta droga nie jest dla każdego. Monotonne głosy nic nie wnoszą do chóru, a wielki chór niekoniecznie jest lepszy niż kameralny. Lecz jeżeli masz predyspozycje niezbędne do śpiewania w chórze, koniecznie rozważ aktywne uczestnictwo w muzyce.
Zbyt często przebieg liturgii jest oceniany tylko na podstawie poprawności i ważności sakramentów. Ten redukcjonizm w przeszłości zachodził w sposób krzywdzący pod sztandarem „scholastycyzmu” lub „neoscholastycyzmu”. To nie oddaje w żaden sposób istoty liturgii, jest wręcz sprzeczne z myślą czołowego scholastyka, św. Tomasza z Akwinu, który zachęcał, by wejść głębiej w piękno liturgii. Pracujmy razem, by cała liturgia, ta ponownie przeżywana historia zbawienia była celebrowana z artyzmem, tak by duchowość tworzyła narzędzia, a narzędzia tworzyły duchowość. Możemy stworzyć coś na kształt spektaklu, który jest wart nazwania „najpiękniejszą rzeczą po tej stronie Nieba”.
źródła:
- Rudolph Graber, Religion and Art, Sacred Music and Liturgy after Vatican II: Proceedings of the Fifth International Church Music Congress (Chicago-Milwaukee, August 21–28, 1966);
- Joseph Cardinal Ratzinger, Sing Artistically for God, A New Song for the Lord: Faith in Christ and Liturgy Today (New York: Crossroad, 1996).